Otrzymujemy wiele telefonów i zapytań w sprawie sprzedaży do Afryki. Duża cześć z nich to prośby o pomoc w zweryfikowaniu kontrahenta, towaru lub przepisów celnych. Pomagamy jak tylko jest to możliwe, nawet jeżeli zagadnienie nie jest wiodącą częścią naszej działalności.

Spora cześć telefonów to zapytania o pomoc sprzedaży lub wprowadzeniu produktu do Afryki. Mimo, że już kilka lat prowadzimy swoją działalność, dalej nie możemy zrozumieć podejścia niektórych firm, które traktują ten rynek jako swoiste biznesowe “perpetuum mobile”. Brak kosztów, same zyski.

Sprzedaż na nowy rynek lub nawet wejście do nowej branży na rodzimym rynku to inwestycja, na którą potrzebny jest budżet. A zważywszy na fakt, że Afryka głównie bazuje na relacjach. Należy być przygotowanym na powtarzalność pewnych kosztów.

Model prowizyjny tzw. success fee w wielu przypadkach się nie sprawdza i jest szkodliwy dla takiej współpracy w przypadku towarów o wysokiej konkurencji (około 99% towarów na rynku). Nikt nie będzie inwestował swojego czasu lub pieniędzy w marketing, wydarzenia, spotkania i inne działania promocyjne przez 2, 3, 6 lub 9 miesięcy nawet jak będzie na niego czekać sowita prowizja. Taką inwestycję musi ponieść producent.

W wielu przypadkach nawet jeżeli producent mógłby bardzo dobrze zarabiać na współpracy i zaistnieć na rynku. Wszystko rozbija się o złe wyobrażenie o rynku i oczekiwanie szybkich zysków.

Apelujemy przed kontaktem zastanowić się nad posiadanym budżetem i zakładanym czasem na ROI.

Rozważnych inwestycji,

Sulma & Sulma
#DawajCośOdSiebie